Infolinia czynna 7 dni w tygodniu 222 210 800
Narciarze na wyjeździe na narty

Ubezpieczenie na narty – jak dobrze wybrać polisę na wyjazd zimowy?

Piotr Romanowski Piotr Romanowski

Wyobraź sobie: wymarzony urlop w Alpach, idealne warunki na stoku, aż tu nagle chwila nieuwagi – upadasz i doznajesz poważnej kontuzji. Konieczny jest transport helikopterem ze stoku do szpitala i operacja.

Czy wiesz, że taka akcja ratunkowa może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych? Bez odpowiedniego ubezpieczenia na narty wymarzony wyjazd w jednej sekundzie może zamienić się w finansowy koszmar. Dobre ubezpieczenie narciarskie to absolutna podstawa dla każdego miłośnika białego szaleństwa – zarówno narciarza, jak i snowboardzisty. 

Koszty leczenia za granicą – kto pokryje rachunki za szpital i transport?

Jednym z najważniejszych elementów ubezpieczenia narciarskiego są koszty leczenia (KL) oraz transportu medycznego. To właśnie te wydatki potrafią najbardziej obciążyć Twój portfel, jeśli ulegniesz wypadkowi na stoku. W krajach Unii Europejskiej, a zwłaszcza w Szwajcarii czy poza UE, opieka medyczna bywa bardzo kosztowna, a Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) często nie pokrywa całości wydatków.

W praktyce oznacza to, że jeśli złamiesz nogę czy doznasz innego urazu za granicą, możesz zapłacić wysoki rachunek za leczenie. Przykładowo, we Francji pacjent z ważną kartą EKUZ i tak pokrywa około 20% kosztów hospitalizacji, co może wynieść kilkaset euro. W Austrii za każdy dzień pobytu w państwowym szpitalu zapłacisz ryczałt kilkanaście euro, a w Szwajcarii zwykła wizyta u lekarza to wydatek rzędu kilkuset złotych. Do tego dochodzą koszty ewentualnej operacji, leków, rehabilitacji – te sumy szybko rosną do kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych przy poważniejszym urazie. A co z przewiezieniem poszkodowanego do Polski? Transport karetką lub specjalistycznym samolotem sanitarnym to kolejne kilka, kilkanaście tysięcy złotych (w zależności od kraju i stanu zdrowia pacjenta).

Przykład: Podczas pobytu w Austrii narciarz złamał nogę wymagającą operacji. Dzięki karcie EKUZ leczenie w publicznym szpitalu zostało częściowo pokryte, ale transport medyczny do Polski okazał się skomplikowany i bardzo drogi. Helikopter zabrał poszkodowanego ze stoku do szpitala, następnie po hospitalizacji potrzebny był transport karetką na lotnisko i przelot specjalnym samolotem medycznym do kraju. Taki transport medyczny kosztował około 50 000 zł. Bez polisy ubezpieczeniowej narciarz musiałby zapłacić całą tę kwotę z własnej kieszeni – to więcej niż koszt całego wyjazdu.

Co daje polisa? Dobre ubezpieczenie na narty pokryje koszty leczenia za granicą do określonej sumy (warto wybrać jak najwyższą, np. równowartość 30 000–50 000 €, bo poważny wypadek może tyle kosztować). Polisa zapłaci za pobyt w szpitalu, operację, leki, wizyty lekarzy – zarówno w państwowych placówkach (bez dopłat, które normalnie poniósłbyś z EKUZ), jak i w prywatnych klinikach, jeśli tam trafi poszkodowany (EKUZ tego nie zapewnia w ogóle). Co więcej, ubezpieczyciel organizuje i opłaca transport medyczny ze stoku do szpitala oraz transport powrotny do kraju (np. lot sanitarny lub ambulans), w razie gdybyś nie mógł wrócić zwykłym samolotem rejsowym. Bez polisy takie koszty przewozu poszkodowanych są astronomiczne, z polisą – pokrywa je ubezpieczyciel w ramach assistance.

Na co zwrócić uwagę? Sprawdź, czy polisa narciarska obejmuje:

  • Transport z miejsca wypadku: to może być transport saniami ze stoku, karetką czy helikopterem – wszystkie te elementy powinny się znaleźć w zakresach ubezpieczenia. Upewnij się, że nie ma np. limitu kilometrów transportu karetką czy limitu kosztów helikoptera zbyt niskiego.
  • Transport medyczny do Polski: dobre polisy pokrywają koszt powrotu chorego w asyście medycznej, a także transport zwłok w najgorszym wypadku (to też bardzo kosztowne).
  • Leczenie ambulatoryjne i szpitalne: polisa powinna zwrócić koszty zarówno drobnej pomocy lekarskiej (np. szycie rany, prześwietlenie), jak i poważnych zabiegów chirurgicznych, hospitalizacji, rehabilitacji, lekarstw itd.
  • Brak udziału własnego: najlepiej, jeśli ubezpieczenie pokrywa 100% kosztów do limitu sumy ubezpieczenia. Niektóre zagraniczne ubezpieczenia wymagają udziału własnego pacjenta – warto wybrać ofertę, gdzie Ty nic nie dopłacasz za leczenie.

Pamiętaj, że polisa turystyczna działa bezgotówkowo – to znaczy, gdy zadzwonisz po wypadku na infolinię ubezpieczyciela, organizuje on pomoc i płaci rachunki bezpośrednio (Ty nie musisz wykładać całej sumy i czekać na zwrot). To ogromny komfort w stresującej sytuacji za granicą.

Ratownictwo górskie – czy zapłacisz za akcję ratunkową w górach?

Drugi kluczowy element ubezpieczenia narciarskiego to koszty poszukiwań i ratownictwa górskiego. Wielu narciarzy nie zdaje sobie sprawy, że w większości krajów to poszkodowany płaci za akcję ratunkową na stoku czy w górach, o ile nie ma ubezpieczenia. W Polsce górskie pogotowie ratunkowe (TOPR/GOPR) ratuje potrzebujących bezpłatnie (koszty pokrywa państwowy NFZ), ale tu jesteśmy wyjątkiem. W popularnych kierunkach zimowych, takich jak Słowacja, Austria, Włochy, Francja czy Szwajcaria, rachunek za akcję ratunkową dostaje później poszkodowany. A takie akcje są bardzo drogie.

Wyobraź sobie, że podczas zjazdu poza trasą zasypuje Cię lawina albo wpadasz w szczelinę lodowcową. Na pomoc wyruszają ratownicy z psami, a nawet śmigłowiec ratunkowy. Każda godzina lotu helikoptera to koszt kilku tysięcy euro! Nawet prostsza akcja – np. zwiezienie kontuzjowanego narciarza skuterem ze stoku i przetransportowanie do szpitala – może kosztować kilka tysięcy złotych. Za granicą te koszty nie są refundowane z EKUZ, więc jeśli nie masz polisy, zapłacisz z własnych pieniędzy.

Przykład: Turysta na stoku w Dolomitach we Włoszech wjechał w zamkniętą strefę i wpadł do nieoznaczonej dziury, doznając urazu. Na miejsce wysłano helikopter ratunkowy. Godzina pracy helikoptera we Włoszech kosztuje ok. 10 000 zł, a cała akcja trwała niemal 3 godziny. Poszkodowany nie wykupił dodatkowego ubezpieczenia, ufając, że wystarczy mu EKUZ – niestety karta nie pokrywa ratownictwa, więc rachunek za akcję (30 000 zł) musi pokryć sam. Taka suma może przerosnąć możliwości finansowe większości z nas.

Dobra wiadomość jest taka, że ubezpieczenie narciarskie obejmujące ratownictwo uchroni Cię przed takimi wydatkami. Polisa pokryje koszty poszukiwań zaginionego narciarza, akcję ratunkową w górach, użycie profesjonalnego sprzętu (np. helikoptera, skuterów śnieżnych, lin itp.) oraz transport ze stoku do placówki medycznej. Upewnij się, że w wybranej polisie kwota gwarantowana na ratownictwo jest wystarczająco wysoka – najlepiej kilkadziesiąt tysięcy euro, bo np. dłuższa akcja z helikopterem może osiągnąć naprawdę wysokie kwoty.

Na co uważać? Niektóre polisy rozdzielają sumy ubezpieczenia na koszty leczenia (KL) i koszty ratownictwa (KR), inne oferują wspólny wysoki limit dla obu. Przykładowo, jedna firma może zapewniać 200 000 zł na leczenie i osobno 200 000 zł na ratownictwo, podczas gdy inna da po prostu 400 000 zł łącznie na wszystko. Ważne, żeby łączna ochrona była wysoka, a najlepiej by ratownictwo miało osobny limit – dzięki temu nawet duże wydatki na akcję poszukiwawczą nie uszczuplą puli przeznaczonej na Twoje leczenie.

Pamiętaj: bez polisy EKUZ nie zapłaci za ratowników. W górach to ubezpieczenie turystyczne jest jedynym zabezpieczeniem przed rachunkiem np. za ściągnięcie Cię z trudno dostępnego terenu. Nie warto ryzykować – nawet jeśli uważasz, że jeździsz ostrożnie, na stoku i poza nim może zdarzyć się wszystko.

OC narciarza – co jeśli spowodujesz wypadek na stoku?

Twoje ubezpieczenie powinno chronić nie tylko Ciebie, ale też przed konsekwencjami szkód wyrządzonych innym osobom. Tutaj z pomocą przychodzi OC narciarza, czyli ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym, działające na stoku. Jeśli z Twojej winy dojdzie do zderzenia czy wypadku, w którym ucierpią inne osoby lub ich sprzęt, polisa OC pokryje powstałe szkody – zamiast Ciebie. A warto wiedzieć, że roszczenia poszkodowanych na stokach potrafią być ogromne.

Na stoku obowiązuje ta sama zasada co wszędzie indziej: jeśli kogoś potrącisz lub spowodujesz jego uraz z własnej winy, możesz zostać pociągnięty do odpowiedzialności i zmuszony do pokrycia kosztów leczenia tej osoby, rehabilitacji, rekompensaty za ból i cierpienie, utracone zarobki, a także za zniszczony sprzęt. W dobie rosnącej świadomości prawnej poszkodowani nie wahają się dochodzić swoich praw – zwłaszcza za granicą. Suma takich roszczeń może wynieść dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych przy cięższych wypadkach.

Przykład: Podczas jazdy w Austrii Pan Marek nie opanował prędkości i zderzył się z innym narciarzem. W wyniku kolizji poszkodowany doznał skomplikowanego złamania nogi (piszczel i strzałka) i musiał przejść operację oraz długą rehabilitację. Koszty leczenia, rehabilitacji oraz transportu medycznego poszkodowanego do szpitala wyniosły około 60 tys. zł. Ponieważ Pan Marek miał w swojej polisie opcję OC narciarza, ubezpieczyciel wypłacił tę kwotę poszkodowanemu. Gdyby nie OC, nasz narciarz musiałby sam znaleźć 60 tysięcy złotych, a dodatkowo mógłby zostać pozwany o kolejne odszkodowanie za ból i straty.

Inny przykład z włoskich stoków: nastoletni syn ubezpieczonego przewrócił się na oblodzonym fragmencie trasy, wpadając na innego narciarza. W efekcie ten narciarz zerwał więzadła w barku. Odszkodowanie za leczenie i rehabilitację wyniosło ponad 40 tys. zł i zostało wypłacone z OC w polisie rodzica. Takie sytuacje nie są rzadkością – co roku w popularnych kurortach dochodzi do wielu wypadków z winy innych narciarzy.

OC narciarza przyda się też w mniej dramatycznych zdarzeniach, np. gdy uszkodzisz komuś sprzęt. Wystarczy chwila nieuwagi przy wsiadaniu do wyciągu lub kolizja na stoku – czyjaś narta może zostać złamana, gogle zniszczone itp. Jeśli poszkodowany ma drogi sprzęt z najwyższej półki, rachunek za jego naprawę lub zakup nowego również może opiewać na kilka-kilkanaście tysięcy złotych. OC pokryje i takie materialne szkody.

Co zapewnia OC narciarza? Ubezpieczyciel przejmuje na siebie finansową odpowiedzialność za wyrządzone przez Ciebie nieumyślnie szkody osobowe (uszczerbek na zdrowiu innych osób) oraz rzeczowe (zniszczenie cudzej własności, np. sprzętu). W razie wypadku ubezpieczyciel wypłaci poszkodowanemu należne odszkodowanie do wysokości sumy gwarancyjnej OC zapisanej w polisie. Zazwyczaj sumy OC w ubezpieczeniach narciarskich wynoszą od ok. 50 000 zł do nawet 1 000 000 zł – im więcej, tym lepiej, bo stawka np. za trwałe inwalidztwo poszkodowanego mogłaby być bardzo wysoka. Warto więc wybrać polisę z OC na przynajmniej kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych.

Uwaga: W niektórych krajach OC narciarza jest wręcz obowiązkowe. We Włoszech od 2022 roku każdy narciarz na stoku musi posiadać ważne ubezpieczenie OC – za brak grozi mandat od 100 do 150 € i odebranie karnetu. W praktyce można tam dokupić OC na stoku (np. wraz z karnetem), ale dużo taniej i wygodniej jest mieć już własną polisę turystyczną z OC. Również jeśli wybierasz się do Austrii, Szwajcarii, Francji czy na Słowację, posiadanie OC jest szczególnie zalecane, bo tam koszty wypadków bywają największe. Jednak nawet jeżdżąc w Polsce, warto mieć tę ochronę – o czym za chwilę.

NNW – czy dostaniesz odszkodowanie za własne kontuzje?

OC chroni przed wydatkami, gdy ucierpi ktoś inny, ale co z nami samymi? Tutaj do gry wchodzi NNW, czyli ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków. Jest to element polisy, który zapewnia świadczenie pieniężne dla Ciebie, jeśli doznasz trwałego uszczerbku na zdrowiu w wyniku wypadku. Mówiąc prościej, jeśli np. złamiesz nogę, zerwiesz więzadła czy doznasz innego urazu, dostaniesz pewną kwotę od ubezpieczyciela za doznaną kontuzję. To coś w rodzaju odszkodowania, które możesz przeznaczyć na dowolny cel – np. na prywatną rehabilitację, lepszy sprzęt medyczny, dostosowanie domu, albo po prostu rekompensatę za ból i niedogodności.

Jak to działa? Każda polisa z NNW ma określoną sumę ubezpieczenia (np. 20 000 zł). W zależności od doznanego urazu ubezpieczyciel wypłaca procent tej sumy – w tabeli uszczerbków na zdrowiu jest określone, ile procent przysługuje za konkretny rodzaj kontuzji. Przykładowo, za złamanie ręki może to być np. 5% sumy, za utratę zęba 1%, za poważne uszkodzenie kręgosłupa nawet 50% lub więcej. Jeśli doszłoby do trwałej niepełnosprawności albo, odpukać, do śmierci ubezpieczonego, NNW przewiduje wypłatę całej sumy (100%). Świadczenie to trafia wtedy do Ciebie lub Twoich bliskich (uposażonych).

Przykład: Pani Anna, początkująca snowboardzistka, podczas urlopu w Szwajcarii upadła niefortunnie i zerwała więzadła w kolanie. Wymagało to operacji i długiej rehabilitacji. Jej ubezpieczenie zawierało NNW z sumą 30 000 zł. Za tak poważny uraz ubezpieczyciel przyznał jej świadczenie w wysokości 15% sumy ubezpieczenia (zgodnie z tabelą uszczerbków) – otrzymała 4 500 zł odszkodowania. Ta kwota pomogła opłacić dodatkowe zabiegi rehabilitacyjne po powrocie do kraju i pokryć koszty specjalistycznej ortezy na kolano, dzięki czemu szybciej wróciła do sprawności.

Choć 4-5 tysięcy złotych nie zrekompensuje w pełni wszystkich strat i bólu, zawsze lepiej coś dostać niż nic. NNW jest szczególnie cenne w przypadku poważniejszych kontuzji, które zostawiają trwały ślad na zdrowiu. Warto je mieć nawet jeżdżąc w Polsce – wtedy również dostaniesz świadczenie za wypadek (NFZ wyleczy, ale nie da Ci pieniędzy za to, że złamałeś nogę). Upewnij się, że polisa narciarska zawiera NNW i zwróć uwagę na sumę – często to rząd wielkości 10 000 – 50 000 zł. Im wyższa, tym większe ewentualne odszkodowanie.

Ubezpieczenie sprzętu – co jeśli Twoje narty zostaną skradzione lub zniszczone?

Profesjonalne narty czy deska snowboardowa, buty, kask, gogle – kompletny sprzęt narciarski potrafi kosztować majątek. Nic dziwnego, że staje się łakomym kąskiem dla złodziei, a i wypadkom ulega tak samo jak my. Dobre ubezpieczenie na narty powinno więc chronić również Twój sprzęt sportowy na wypadek kradzieży, zniszczenia lub zagubienia. Ubezpieczenie sprzętu zwykle jest dodatkiem do polisy turystycznej – warto go wykupić, jeśli zabierasz na wyjazd swój cenny ekwipunek.

Co konkretnie daje taka ochrona? Jeśli Twój sprzęt zostanie Ci ukradziony, ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie w wysokości odpowiadającej jego wartości (z reguły do pewnego limitu, np. 5 000 czy 10 000 zł – trzeba sprawdzić w polisie). Podobnie w razie zniszczenia lub zgubienia sprzętu dostaniesz zwrot kosztów naprawy lub zakupu nowego. Obejmuje to różne sytuacje: kradzież z włamaniem (np. ze schowka w hotelu lub z zamkniętego bagażnika auta), rabunek (kradzież z użyciem siły), uszkodzenie w wypadku komunikacyjnym, pożarze czy nawet lawinie. Niektóre polisy pokrywają też zniszczenie sprzętu na skutek wypadku na stoku – np. jeśli rozpadną Ci się narty przy groźnym upadku.

Przykład: Pan Piotr zabrał na wyjazd do Francji swoje nowe narty freestyle warte kilka tysięcy złotych. Niestety, podczas popołudniowej przerwy na lunch zostawił narty oparte o stojak przed górską restauracją. Gdy wyszedł po posiłku, sprzętu już nie było – ktoś je ukradł. Pan Piotr zgłosił kradzież na policji i do ubezpieczyciela. Ponieważ jednak narty nie były właściwie zabezpieczone (pozostawione bez nadzoru poza zamkniętym pomieszczeniem), towarzystwo ubezpieczeniowe odmówiło wypłaty odszkodowania za skradziony sprzęt. Ta sytuacja była dla niego bolesną lekcją – następnym razem wykupił polisę i pilnował, by zawsze przechowywać narty w hotelowej narciarni lub w bagażniku.

Aby uniknąć takich rozczarowań, pamiętaj, że ubezpieczenie sprzętu działa pod pewnymi warunkami. Towarzystwa wymagają, aby ubezpieczony dbał o swoje rzeczy i je odpowiednio zabezpieczał. Odszkodowanie zostanie wypłacone, jeśli w momencie zdarzenia sprzęt był:

  • odpowiednio pilnowany lub przechowywany – np. oddany do hotelowej przechowalni sprzętu (ski-room) z zamykanymi szafkami, zamknięty w pokoju hotelowym, schowany w bagażniku zamkniętego samochodu na strzeżonym parkingu, powierzony do transportu profesjonalnemu przewoźnikowi (linia lotnicza, autokar), itp.
  • skradziony w wyniku włamania lub rozboju – czyli np. ktoś wyważył drzwi do Twojego pokoju i zabrał narty (kradzież z włamaniem) lub napadł Cię i siłą wyrwał sprzęt (rozbój). Każde takie zdarzenie musi być zgłoszone na policję i udokumentowane protokołem.
  • zniszczony mimo Twoich starań – np. w wyniku wypadku, pożaru, zalania, lawiny czy innych zdarzeń losowych poza Twoją kontrolą.

Jeśli zostawisz narty „na widoku” bez opieki (tak jak Pan Piotr), ubezpieczyciel uzna to za rażące niedbalstwo i nie wypłaci pieniędzy. Zawsze więc staraj się zabezpieczać swój sprzęt. Dobra polisa natomiast da Ci spokojną głowę – nawet jeśli Twój bagaż sportowy zaginie w samolocie lub padniesz ofiarą pecha czy złodzieja, nie zostaniesz bez nart na resztę wyjazdu i bez środków na zakup nowych.

Wiele polis pokrywa także koszt wypożyczenia zastępczego sprzętu na miejscu, jeśli Twój ulegnie zniszczeniu lub zginie. To bardzo praktyczny dodatek – w razie kradzieży od razu możesz wypożyczyć narty czy deskę i kontynuować urlop, a rachunek za wypożyczenie opłaci ubezpieczyciel (oczywiście do ustalonego limitu). Sprawdź w OWU (ogólnych warunkach ubezpieczenia), czy Twoja polisa to oferuje.

Jazda poza trasami i sporty wysokiego ryzyka – czy standardowa polisa to obejmuje?

Coraz więcej osób kusi zjeżdżanie poza wyznaczonymi trasami – w głębokim puchu, z dala od tłumów, dla czystej adrenaliny. Freeride, skitouring, heliskiing, jazda w snowparku na half-pipe czy skoczniach – to wspaniałe przygody, ale z punktu widzenia ubezpieczyciela często są to sporty wysokiego ryzyka lub ekstremalne. Standardowe ubezpieczenie turystyczne/narciarskie zazwyczaj nie obejmuje zdarzeń powstałych podczas uprawiania sportów ekstremalnych, chyba że wykupisz dodatkowe rozszerzenie ochrony. Innymi słowy, jeśli planujesz zjeżdżać poza trasą, musisz upewnić się, że polisa to uwzględnia – w przeciwnym razie wypadek w takich okolicznościach może nie być objęty ubezpieczeniem!

Każde towarzystwo ubezpieczeniowe precyzuje w OWU, co uznaje za sporty ekstremalne lub wysokiego ryzyka. Zazwyczaj wymienia się tam: narciarstwo i snowboard uprawiane poza wyznaczonymi trasami, skoki akrobatyczne na nartach/desce, jazdę w snowparkach na trudnych przeszkodach, a także np. wspinaczkę lodową, narciarstwo ekstremalne, udział w zawodach sportowych czy szybkie sporty motorowe na śniegu. Jeśli więc wiesz, że będziesz oddalać się od otwartych tras narciarskich albo szukać wyzwań na dzikich zboczach, dokup opcję sportów ekstremalnych w swoim ubezpieczeniu. Zwykle wiąże się to z nieco wyższą składką (dopłatą), ale jest absolutnie warte swojej ceny.

Przykład: Pani Gabriela, doświadczona narciarka, wybrała się na heliskiing we włoskich Alpach – to znaczy, że śmigłowiec wywiózł ją i grupę na dziewiczy szczyt, skąd zjeżdżali poza trasami. Niestety, podczas jednego ze zjazdów Gabriela upadła na ukrytej skale i złamała obojczyk. Ponieważ jednak przed wyjazdem wykupiła polisę poszerzoną o sporty ekstremalne, ubezpieczyciel normalnie pokrył wszystkie koszty akcji ratunkowej (przylot helikoptera po ranną), leczenia we włoskim szpitalu, a także wypłacił jej odszkodowanie z NNW za doznany uraz. Gdyby nie to rozszerzenie, standardowa polisa narciarska nie zadziałałaby, bo w OWU widniał zapis wyłączający odpowiedzialność za wypadki poza wyznaczonymi trasami.

To pokazuje, jak ważne jest dopasowanie polisy do planowanej aktywności. Jeżeli jeździsz tylko rekreacyjnie po otwartych, przygotowanych trasach, zwykłe ubezpieczenie narciarskie bez dodatkowych rozszerzeń będzie wystarczające (narciarstwo amatorskie na oznakowanych stokach jest zwykle traktowane jako sport rekreacyjny, standardowo objęty ochroną). Natomiast wszelkie szaleństwa poza trasą – freeride w świeżym śniegu, skoki na poduchy, zawody i treningi sportowe, jazda na nartach pod wpływem adrenaliny i ryzyka – wymagają polisy, która to wprost obejmuje w swoim zakresie.

Przed zakupem ubezpieczenia dokładnie przeczytaj definicje w OWU. Często już podstawowy wariant polisy turystycznej zaznacza, że narciarstwo rekreacyjne jest objęte, ale narciarstwo ekstremalne (poza trasami, itp.) już nie, chyba że zaznaczysz opcję „sporty wysokiego ryzyka/ekstremalne”. Ta opcja może podnieść cenę ubezpieczenia o kilkadziesiąt procent, a nawet kilkaset przy najbardziej ryzykownych aktywnościach – jednak nie warto oszczędzać na siłę. Lepiej zapłacić np. 50 zł więcej przy kupnie polisy, niż potem 50 000 zł za akcję lawinową dlatego, że pojechałeś tam, gdzie nie powinieneś bez odpowiedniego zabezpieczenia.

Uwaga: Jazda pod wpływem alkoholu lub środków odurzających praktycznie zawsze jest wyłączona z ochrony ubezpieczeniowej. Nawet wykupienie opcji sportów ekstremalnych nie oznacza, że możesz szusować po kilku piwach – jeśli w momencie wypadku jesteś nietrzeźwy, ubezpieczyciel ma prawo odmówić wypłaty odszkodowania. Niektóre polisy oferują co prawda dodatkowe rozszerzenie „ochrona po alkoholu”, ale zwykle z ograniczonym zakresem. Najlepiej po prostu zachować trzeźwość na stoku – dla własnego bezpieczeństwa i ważności polisy.

Polska, Słowacja, Austria… – czy miejsce wyjazdu ma znaczenie?

Warunki na stokach oraz zasady płacenia za ewentualne wypadki różnią się w zależności od kraju. Dlatego planując polisę warto wziąć pod uwagę, dokąd jedziesz na narty. Oto najważniejsze różnice między wyjazdem do polskich kurortów a zagranicznych (zarówno w krajach ościennych, jak i w Alpach):

  • Polska: Jeżeli jesteś ubezpieczony w NFZ, masz zapewnioną bezpłatną opiekę medyczną w razie wypadku na stoku, a górskie pogotowie (GOPR/TOPR) udzieli Ci pomocy za darmo. W Polsce ratownictwo jest finansowane z publicznych środków – to wyjątek na skalę Europy. Jednak uwaga: NFZ pokrywa tylko leczenie w państwowych placówkach i nie da Ci odszkodowania (tu przydaje się NNW). Poza tym NFZ nie zapłaci za zniszczony sprzęt czy szkody wyrządzone innym – dlatego nawet w Polsce warto mieć prywatną polisę, zwłaszcza z OC i NNW. Zagraniczni turyści na polskich stokach również nie płacą za akcje GOPR, ale powinni mieć ubezpieczenie na leczenie (bo nie każdy obcokrajowiec ma dostęp do NFZ). Dla Ciebie, jako polskiego narciarza, najważniejsze jest: OC i NNW działają także w kraju, więc wykupiona polisa ochroni Cię finansowo przed skutkami ewentualnych wypadków także podczas szusowania w rodzimych górach.
  • Słowacja: Tutaj sytuacja jest zupełnie inna – wszelkie akcje ratunkowe w górach są płatne przez poszkodowanego. Słowacka Horská Služba (odpowiednik GOPR) wystawia potem rachunek. Dlatego wyjeżdżając w Tatry Wysokie czy Niskie na Słowacji koniecznie wykup ubezpieczenie pokrywające koszty ratownictwa. Sumy rzędu kilku tysięcy euro za użycie śmigłowca czy kilkudniowe poszukiwania z ekipą ratowników nie należą tam do rzadkości. Leczenie w szpitalu na Słowacji z EKUZ będzie podobne jak w Polsce (słowacka służba zdrowia ma swoje zasady opłat ryczałtowych, np. za każdy dzień pobytu w szpitalu), więc dobrze mieć polisę, która nawet te drobne opłaty pokryje. Ogólnie – Słowacja wymaga ubezpieczenia, inaczej narażasz się na poważne koszty ratunku.
  • Czechy: Podobnie jak na Słowacji, akcje ratownicze w czeskich górach są odpłatne. Koszt użycia śmigłowca ratunkowego może sięgać 5 000 zł za godzinę. Jeśli planujesz narty w czeskich Karkonoszach czy Jesionikach, polisa z ratownictwem również jest niezbędna. Co więcej, w Czechach nawet za wizytę lekarską czy dzień w szpitalu zapłacisz pewną kwotę (np. ok. 90 koron czeskich za interwencję medyczną) – z ubezpieczeniem unikniesz tych wydatków.
  • Austria: Alpy austriackie to ulubiony kierunek wielu Polaków. Trzeba jednak pamiętać, że Austria nie pokrywa kosztów ratownictwa – za akcje górskie, w tym użycie śmigłowca, płaci poszkodowany. Średni koszt akcji helikopterowej w Austrii to ok. 3 000 euro (ponad 13 000 zł) za jednorazowy lot, a bardziej skomplikowane akcje mogą kosztować jeszcze więcej. Ponadto w austriackich szpitalach obowiązują opłaty za pobyt (ok. 10–20 € za dzień mimo EKUZ). Jeśli trafisz tam do kliniki prywatnej, EKUZ nie zadziała wcale – rachunek może być ogromny. Dlatego ubezpieczenie na narty do Austrii to konieczność. Warto też mieć wysokie OC – stoki są tłoczne, a obcokrajowcy bez litości egzekwują odszkodowania w razie kolizji.
  • Włochy: We Włoszech również nie ma bezpłatnego ratownictwa górskiego – wszelkie koszty akcji poszukiwawczo-ratunkowych ponosi poszkodowany (o ile nie ma ubezpieczenia). W niektórych regionach naliczane są opłaty nawet za interwencję ratowników na stoku (np. zwiezienie przez ski patrol może kosztować kilkaset euro). Włoska służba zdrowia z kolei część kosztów przerzuca na pacjenta – np. wizyta u lekarza może kosztować ~36 €, a za hospitalizację też płaci się udział własny. Do tego Włochy wprowadziły obowiązek posiadania OC sportowego na stokach (jak wspomniano, grozi mandat za brak). Reasumując: jadąc do Włoch musisz mieć polisę z ratownictwem, leczeniem i OC. Bez tego narażasz się nie tylko na koszty, ale i problemy prawne.
  • Francja: W Francji akcje górskie są prowadzone m.in. przez żandarmerię górską (PGHM) i również mogą zostać odpłatnie rozliczone z poszkodowanym, zwłaszcza jeśli wypadek wynikł z łamania zasad (np. jazda w zamkniętym rejonie). Standardowo turysta bez ubezpieczenia może otrzymać rachunek za użycie śmigłowca czy pracę ratowników. Dodatkowo, francuskie szpitale wymagają współpłacenia – pacjent z EKUZ pokrywa około 20% kosztów leczenia ze swojej kieszeni. Oznacza to nawet kilkaset euro przy poważniejszym urazie. Ubezpieczenie turystyczne wyrównuje te koszty i oczywiście chroni przed wydatkami na ratownictwo. Na francuskich stokach pamiętaj też o OC – są tam tłumy narciarzy z całej Europy i łatwo o kraksę.
  • Szwajcaria: Choć Szwajcaria nie jest w UE, honoruje karty EKUZ w ramach umów z UE – ale to zapewnia tylko podstawowe leczenie w publicznych placówkach i nie obejmuje ratownictwa. A Szwajcaria słynie z jednych z najdroższych usług medycznych na świecie. Prosty zabieg czy wizyta kosztuje tam krocie (np. wspomniane ~92 CHF za konsultację lekarską), a co dopiero pobyt w szpitalu czy operacja. Do tego dochodzi ratownictwo: górskie akcje, zwłaszcza z użyciem helikopterów (w Szwajcarii działa słynny REGA – lotnicze pogotowie ratunkowe), to wydatek, który może zrujnować budżet. Wyjazd na narty do Szwajcarii bez ubezpieczenia to igranie z losem. Tutaj polisa powinna mieć bardzo wysokie sumy gwarantowane (ze względu na ceny usług) i koniecznie zawierać ratownictwo górskie i OC. Warto wiedzieć, że mieszkańcy Szwajcarii często wykupują specjalne członkostwa ratownicze (typu REGA) – ale jako turysta polegaj po prostu na dobrym ubezpieczeniu.

Podsumowując: Im dalej od kraju, tym ważniejsze kompleksowe ubezpieczenie. W Polsce też warto je mieć, ale za granicą to wręcz obowiązek. Jeśli kupujesz polisę online, zawsze zaznacz docelowy kraj (lub region, np. „Europa”) – składka minimalnie wzrośnie w porównaniu z polskim wyjazdem, ale zyskasz ochronę dostosowaną do miejscowych realiów. Upewnij się, że wybrane ubezpieczenie działa we wszystkich krajach, które planujesz odwiedzić (np. polisa „Europa” zwykle obejmuje UE + kilka innych krajów, ale np. Andora czy Czarnogóra czasem wymagają opcji „Świat”). Sprawdź też, czy polisa obejmuje transport powrotny do Polski z danego kraju – standardowo tak, ale zawsze warto mieć pewność.

Jak dopasować polisę do swojego stylu jazdy i umiejętności?

Każdy narciarz i snowboardzista jest inny – jedni zaczynają dopiero naukę na oślej łączce, inni śmigają czarnymi trasami lub szukają wrażeń poza nimi. Przy wyborze ubezpieczenia na narty weź pod uwagę swój poziom zaawansowania i styl jazdy, aby ani nie przepłacić za zbędne opcje, ani – co gorsza – nie pominąć istotnej ochrony.

Oto kilka wskazówek, jak dobrać polisę pod siebie:

  • Początkujący narciarz/snowboardzista (jeżdżący wyłącznie po trasach): Jeśli stawiasz pierwsze kroki na stoku lub jeździsz rekreacyjnie na łatwych, oznakowanych trasach, wystarczy Ci standardowa polisa narciarska (obejmująca koszty leczenia, ratownictwo, OC, NNW, sprzęt). Nie musisz dokupywać rozszerzeń na sporty ekstremalne – amatorska jazda po wyznaczonych stokach jest objęta podstawową ochroną. Mimo niewielkich prędkości, nadal możesz doznać kontuzji (np. upadając przy nauce skrętów) lub kogoś niechcący potrącić na stoku – dlatego nie rezygnuj z OC i NNW. Te elementy są ważne na każdym poziomie umiejętności. Dla początkujących przydatna bywa też opcja assistance polegająca na organizacji opieki nad dziećmi czy transportu dla bliskich, gdy ubezpieczony trafi do szpitala (jeśli jedziesz z rodziną).
  • Średniozaawansowany, ostrożny turysta: Jeździsz już pewnie, ale nadal trzymasz się regulaminów i tras? Standardowe ubezpieczenie będzie odpowiednie. Zwróć jednak uwagę na wysokość sum ubezpieczenia – skoro śmigasz szybciej i częściej, ryzyko wypadku rośnie. Wybierz raczej polisę z wyższymi limitami (np. kosztów leczenia 200 000 zł zamiast 80 000 zł, OC 200 000 zł zamiast 50 000 zł itd.). Różnica w cenie polisy będzie niewielka, a zyskasz pewność, że w razie poważniejszego zdarzenia funduszy wystarczy. Jeśli podróżujesz własnym autem w góry, rozważ pakiet z assistance samochodowym – niektóre polisy oferują np. holowanie auta czy samochód zastępczy, gdy Twój pojazd ulegnie awarii na wyjeździe.
  • Zaawansowany narciarz lub snowboardzista (sporty poza trasą, freestyle): Jeśli zaliczasz się do osób, które aktywnie szukają adrenaliny – np. jeździsz off-piste, lubisz freeride, park snow czy skitury – koniecznie rozszerz polisę o sporty wysokiego ryzyka/ekstremalne. Bez tego Twój styl jazdy może wykluczać działanie standardowego ubezpieczenia. Sprawdź w OWU, czy dokładnie to, co planujesz robić, jest objęte ochroną. Np. czasem skitouring po wyznaczonych szlakach jest uznany za standard, ale już freeride w dzikim terenie za ekstremum. Zadbaj, by polisa pokrywała ratownictwo lawinowe, jeśli wybierasz się poza trasę (w wysokich górach zagrożenie lawinowe realnie istnieje). Ponadto, dla ekspertów warto pomyśleć o najwyższych sumach OC – pędząc 50-70 km/h po stoku masz większy potencjał, by komuś zrobić krzywdę przy kolizji. Nie oszczędzaj na swoim ubezpieczeniu, bo jeździsz na 110% możliwości – ochrona też musi być na 110%.
  • Wyjazd rodzinny z dziećmi: Gdy jedziesz na narty z rodziną, możesz ubezpieczyć wszystkich w jednej polisie rodzinnej (często wychodzi taniej per osoba). Dzieci na stokach potrafią być nieprzewidywalne – mogą same zrobić sobie krzywdę albo wjechać w kogoś. Dlatego polisa rodzinna koniecznie powinna zawierać OC (chroni rodziców, gdy coś zmaluje ich pociecha) oraz NNW dla każdego dziecka. Sprawdź też, czy ubezpieczenie zapewnia pokrycie kosztów opieki nad dziećmi w razie Twojego wypadku – to się przyda, gdy np. mama lub tata trafią do szpitala, a dzieci zostaną pod opieką innego opiekuna zorganizowanego przez ubezpieczyciela. Dla rodzin istotna bywa też opcja ubezpieczenia rezygnacji z wyjazdu (na wypadek choroby dziecka przed wyjazdem), choć to już odrębny produkt i nie zawsze dotyczy stricte polis narciarskich.
  • Posiadacz sezonowego skipassu / częste wyjazdy: Jeśli planujesz jeździć wiele razy w sezonie 2024/2025, rozważ wykupienie rocznej polisy turystycznej lub ubezpieczenia na konkretny sezon. Niektóre towarzystwa oferują polisy ważne przez np. 6 lub 12 miesięcy, obejmujące wielokrotne wyjazdy. Może to być bardziej opłacalne niż kupowanie osobnej polisy na każdy wyjazd weekendowy. Alternatywą jest członkostwo w organizacjach typu Alpenverein (Austriacki Związek Alpejski), które zapewnia ubezpieczenie górskie na cały rok – jednak pamiętaj, że takie członkostwo pokrywa głównie ratownictwo i często nie zawiera OC, NNW ani ubezpieczenia bagażu w takim zakresie jak dedykowana polisa narciarska. Dlatego profesjonalna polisa turystyczna bywa i tak lepszym wyborem, zwłaszcza dla pełnej ochrony rodziny.

Bądź szczery wobec siebie co do tego, jak zamierzasz jeździć. Jeśli mówisz: „Jadę z rodziną, pewnie nie będę szaleć poza trasą” – ale w głębi duszy planujesz choć raz spróbować dziewiczego puchu, to lepiej wykup rozszerzenie sportów ekstremalnych. Polisa musi odpowiadać Twoim realnym aktywnościom, a nie deklaracjom. Z kolei nie ma sensu dopłacać za ekstremalny zakres, gdy spędzasz cały urlop na oświetlonym stoku przy hotelu. Dopasuj więc ubezpieczenie tak, by było szyte na miarę Twoich potrzeb.

Karta EKUZ – czy zastąpi ubezpieczenie narciarskie?

Wielu narciarzy, zwłaszcza podróżujących po krajach UE, wyrabia kartę EKUZ i liczy, że to wystarczy w razie wypadku. Niestety, Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego nie zapewnia pełnej ochrony na stoku – i absolutnie nie zastępuje porządnej polisy. Warto ją mieć w portfelu, ale trzeba znać jej ograniczenia.

Co daje EKUZ? Zapewnia dostęp do publicznej opieki medycznej w krajach UE/EFTA na takich samych zasadach, jakie obowiązują ubezpieczonych obywateli danego kraju. Czyli jeśli trafisz do państwowego szpitala lub przychodni, karta umożliwi rozliczenie kosztów leczenia w ramach umowy międzynarodowej. Jednak zasady odpłatności różnią się w każdym kraju – w praktyce prawie zawsze pacjent ponosi część kosztów z własnej kieszeni, nawet mając EKUZ. Karta nie znosi lokalnych opłat, takich jak: udział własny pacjenta za hospitalizację (np. wspomniane 20% we Francji lub kilkanaście euro za dzień w Austrii), opłaty ryczałtowe za wizytę (np. 10 € w Niemczech, 36 € we Włoszech), dopłaty do leków czy zabiegów ambulatoryjnych. EKUZ nie pokrywa też leczenia w prywatnych klinikach – a w turystycznych miejscowościach bywa tak, że najbliższa pomoc dostępna szybko jest prywatna, niepubliczna.

Co najważniejsze z punktu widzenia narciarza: EKUZ nie pokrywa kosztów ratownictwa górskiego, akcji poszukiwawczych, ani transportu medycznego do Polski! Jeśli potrzebny będzie helikopter na stoku albo specjalistyczny samolot, karta zdrowia na nic się zda. Również szkody przez Ciebie wyrządzone innym czy kradzież Twojego sprzętu to kwestie poza zakresem EKUZ – tu potrzebne jest ubezpieczenie.

Podsumujmy zatem, dlaczego EKUZ to za mało na wyjazd narciarski:

  • Pokrywa tylko leczenie w publicznych placówkach i to z ograniczeniami – nie unikniesz wszystkich opłat (czasem są to drobne sumy, a czasem bardzo odczuwalne, np. kilkaset euro za szpital).
  • Nie zapewnia ratownictwa – za akcję GOPR za granicą płacisz Ty, chyba że masz polisę.
  • Nie obejmuje transportu medycznego do kraju – powrót karetką lub samolotem sanitarnym musisz zorganizować i sfinansować samodzielnie.
  • Nie zawiera OC, NNW ani ochrony bagażu – EKUZ to tylko kwestia zdrowotna, a nie całościowe ubezpieczenie podróżne.
  • Działa tylko w krajach UE/EFTA – w Turcji, Bośni, USA, Kanadzie czy gdziekolwiek indziej karta jest bezużyteczna. Polisa turystyczna może działać na całym świecie.
  • Nie gwarantuje szybkiej pomocy – mając EKUZ podlegasz lokalnym procedurom. Czasem w publicznym szpitalu będziesz czekać w kolejce, podczas gdy ubezpieczyciel mógłby skierować Cię do prywatnej kliniki bez kolejki i pokryć koszty. Z polisą masz dostęp do centrum alarmowego 24/7, które pokieruje Cię co robić i gdzie jechać po pomoc.

EKUZ jest darmowa i warto ją wyrobić – zawsze miej ją jako dodatek, bo nic to nie kosztuje, a może ułatwić sprawy przy drobnych dolegliwościach w publicznej przychodni. Traktuj ją jednak tylko jako uzupełnienie, a nie zastępstwo ubezpieczenia narciarskiego. Najlepiej mieć obie rzeczy: kartę EKUZ w portfelu i ważną polisę w kieszeni. Wtedy niezależnie od sytuacji i miejsca otrzymasz pomoc, a Twoje finanse pozostaną bezpieczne.

Przykład: Pani Ola pojechała na narty do Tyrolu w Austrii, zabierając tylko EKUZ. Gdy skręciła kolano na stoku, zostało jej udzielone pierwsze wsparcie przez lokalnych ratowników. Ponieważ nie miała dodatkowego ubezpieczenia, za transport ze stoku do szpitala musiała zapłacić 200 € (specjalny skuter i ambulans). W szpitalu, dzięki EKUZ, przyjęto ją jak austriacką pacjentkę, ale i tak naliczono opłatę 15 € za każdy dzień pobytu oraz opłatę za konsultację ortopedyczną 50 € – razem kolejne kilkaset złotych. Na koniec okazało się, że Ola wymagała transportu medycznego do Polski w pozycji leżącej. EKUZ tego nie organizuje, więc musiała opłacić przewóz sanitarny prywatnie. Łącznie jej „darmowa opieka zdrowotna w UE” wyniosła kilka tysięcy złotych. Gdyby miała pełne ubezpieczenie, niemal wszystkie te koszty pokryłaby polisa, a Ola dodatkowo mogłaby dostać świadczenie NNW za kontuzję.

Dobre ubezpieczenie narciarskie jest jak kask na głowie – absolutnie niezbędne dla Twojego bezpieczeństwa. Wybierając polisę na zimowy wyjazd, zwróć uwagę, by obejmowała ona wszystkie kluczowe ryzyka: koszty leczenia i transportu medycznego, ratownictwo górskie, OC narciarza, NNW oraz ochronę sprzętu. Polisa powinna być dopasowana do miejsca, do którego się wybierasz (Polska czy zagranica) oraz do tego, jak będziesz jeździć (spokojnie po trasach czy ekstremalnie poza nimi). Nie zapomnij o karcie EKUZ, ale traktuj ją jedynie jako dodatek – to polisa przejmie na siebie finansowe ciężary wypadku, których EKUZ nie pokrywa.

Na stoku lepiej koncentrować się na przyjemności z jazdy, niż martwić się „co będzie, jeśli…”. Z odpowiednim ubezpieczeniem zyskujesz spokój ducha – nawet jeśli wydarzy się nieszczęście, nie zostaniesz sam z jego konsekwencjami. 


Ubezpieczenia na życie
Ubezpieczenia zdrowotne
Ubezpieczenia NNW
Ubezpieczenia turystyczne
Ubezpieczenia komunikacyjne
Ubezpieczenia nieruchomości
Ubezpieczenia finansowe
Prawo ubezpieczeniowe
Poliseo pamięta o końcu Twojego
ubezpieczenia
Wypełnij formularz, a przypomnimy Ci o zakończeniu polisy!
Pomoc w wyborze ubezpieczenia
Zostaw swój telefon - oddzwonimy i pomożemy Ci wybrać najlepszy pakiet.
Możesz także do nas zadzwonić:
222 210 800